HEJ:) Przychodzę do was z kolejną częścią Nowego Życia. Poza tym ogłaszam wszem i wobec, że nowe rozdziały będą pojawiać się co tydzień w piątek:*
Dobrze, już nie przynudzam i zapraszam do czytania i komentowania.
NOWE ŻYCIE (część
druga)
Dzisiaj jest kolejny wtorek. Niby wszystko jak zawsze,
jednak nie do końca. Właśnie w tym dniu mam zacząć przymusową pracę u tego
bogatego, rozpieszczonego dzieciucha Sehuna. W sumie to się z tego cieszę. Będę
miał przynajmniej co robić po skończonych zajęciach. Chociaż nie będę musiał
wracać do pustego mieszkania brata. Kto wie, może Hunnie tylko udaje w szkole,
że jest takim debilem.
Wstałem około godziny szóstej trzydzieści, umyłem się i
zjadłem szybkie śniadanko. Zanim się obejrzałem, a było już po siódmej.
Wyszedłem spokojnie z mieszkania i udałem się w stronę mojej ukochanej szkółki.
Nagle ktoś na mnie zatrąbił. Zadrżałem. Liczyłem, że to może nie było do mnie, ale się odwróciłem. Za mną
nie spiesznie jechał samochód pełny napakowanych przyjaciół szkolnego fejma. Za
kierownicą siedział lekko zgarbiony chłopak. Nie rozpoznałem go aż do chwili, w
której zobaczyłem jego wredny uśmieszek.
-Wsiadaj moja pokojówko!- usłyszałem.
Starałem się tym nie
przejmować. W końcu nie pierwszy raz się nade mną pastwią. Szedłem cichutko
dalej, nucąc sobie tekst jednej z moich ulubionych piosenek. Niespodziewanie drzwi pojazdu otworzyły się i wyszła z nich grupka młodych mężczyzn.
-Jak Oh Sehun każe Ci wsiadać,
znaczy że masz to zrobić matole.
Zignorowałem to po raz kolejny
i już prawie biegiem puściłem się w kierunku budynku majaczącego mi na
horyzoncie. Niestety nie przewidziałem, że chłopcy są ode mnie dużo szybsi.
Jeden z nich złapał mnie za ramię i rzucił moim wątłym ciałkiem o chodnik. Nie
powiem, to doświadczenie nie należało do najprzyjemniejszych. Upadając obtłukłem sobie
pupę. Bez ostrzeżenia zostałem postawiony na nogi i oberwałem z pięści w dolne
partie brzucha. Jęknąłem.
-Tak sobie pogrywasz? Ciekawe
co zrobisz jak będziesz sam na sam z Sehunem.- zaśmiał się wysoki brunet.
Wzdrygnąłem się nieznacznie, ale postanowiłem
ich posłuchać. Bez pospiechu udałem się w kierunku, który wskazywał najwyższy z
całej bandy. Usiadłem na miejscu pasażera w aucie i z piskiem opon
ruszyliśmy nie znaną mi ulicą. Zamknąłem
oczy bo zrobiło mi się nie dobrze przez moją chorobę lokomocyjną. Nie chciałem
zrobić z siebie pośmiewiska i zwymiotować w BMW. Po niedługiej chwili
zaparkowaliśmy. Najpierw Oni wysiedli. Próbowałem też opuścić samochód, ale
zostałem złapany za nadgarstek.
-Ty nigdzie nie idziesz.
Jedziemy do mnie moja służbo.-powiedział to Sehun z aroganckim uśmieszkiem na ustach
i zapiął mi pas. Czułem się bardzo dziwnie, ponieważ zostaliśmy tylko we dwoje.
Nie przepadam za głuchą ciszą, więc spróbowałem zagadać.
-A tak w ogóle, to co będę
musiał u ciebie robić?
-To co ci powiem.- spławił
mnie i dalej wpatrywał się w pustą przestrzeń przed nami.
-Okej… A wrócimy do szkoły?
-Nie.- kolejna odpowiedź typu
„ a idź się udław”
-Spoko. To może powiesz mi
chociaż dokąd jedziemy?
-Zamknij się w końcu! Czy choć
przez chwilę nie możesz być cicho!? Gdybym wiedział, że nie umiesz się zamknąć,
to bym cię nie brał ze sobą.
Zrobiło mi się przykro. Ja tylko chciałem nawiązać z nim
jakiś prowizoryczny kontakt. Nie miałem zamiaru mu się naprzykrzać. Już więcej
się nie odezwę.
Po dziesięciu minutach dojechaliśmy do dzielnicy, gdzie
wszędzie stały wysokie wieżowce. Wyglądało to jakby mieszkali tam sami bogacze.
Spojrzałem na siebie i się zawstydziłem. Ani trochę nie pasowałem do miejsca, w
którym się znalazłem. Miałem na sobie czarne, opinające, trochę zdarte rurki,
zniszczone vansy i koszule w kratę. Na nosie obowiązkowo duże kujonki. Włosy
miałem zaczesane na oczy. Jednym słowem sprawiałem wrażenie biednego.
Bez zbędnego tracenia czasu
wysiedliśmy z pojazdu i poszliśmy w stronę najwyższego i najładniejszego
drapacza chmur. Weszliśmy do wielkiej windy i Hunnie kliknął guzik z numerem
30. Winda ruszyła, a ja przyglądałem się nam w lustrze. Nie minęła nawet
minuta, a już znaleźliśmy się na upragnionym piętrze. Obserwowałem wszystko
dużymi ze zdenerwowania oczyma. Weszliśmy do przejrzystego, oszklonego
pomieszczenia, które miało spełniać funkcję holu. Zdjąłem buty i zostałem w
jasno różowych skarpetach w reniferki. Podreptałem najciszej jak potrafiłem za
kolegą. Wdrapaliśmy się po kręconych schodach i udaliśmy się do pokoju
młodszego. Było to nowoczesne pomieszczenie o turkusowych ścianach, większe od
całego mojego mieszkania. Stało w nim łóżko z czarną metalową ramą i utrzymaną w
tym samym odcieniu pościelą. Na jasnej drewnianej podłodze leżał ciemny,
puchaty dywanik. W oknach były morskie firanki, a na biurku turkusowy
ultrabook. Pokój wyglądał jakby był nie zamieszkany. Zdziwiłem się, bo nie
wyobrażałem sobie tak Jego królestwa.
Usiadłem skulony na dywaniku i popatrzyłem na Sehuna,
który właśnie wyciągał jakieś ubrania z szafy.
-Masz ubierz się w to.- rzucił
we mnie czarno-białym materiałem z falbankami.
-Ale ja mam ciuchy.- zdziwiłem
się.
-Ale masz ubrać te.-
powiedział spokojnie i spoczął na łóżku.
Nie chciałem robić problemów,
więc postanowiłem się przebrać. Zdjąłem pospiesznie koszulkę i zerknąłem w
stronę chłopaka. On gapił się na mnie bez skrępowania. Zarumieniłem się i
spytałem:
-Mógłbyś się odwrócić?
-Nie marudź tylko się w końcu
ubierz.- tymi słowami zakończył naszą rozmowę.
W tym momencie wyparowały ze
mnie resztki pewności siebie. Zdjąłem ekstremalnie szybko spodnie i odwróciłem
się do niego tyłem. Założyłem strój i natychmiast tego pożałowałem. Stałem
przed nim ubrany w czarne za kolanówki z kokardkami na odwrocie. Jakby tego
było mało ubrany byłem w mega krótki strój pokojówki z białym akcentami oraz
równie śnieżnobiałą opaską we włosach. Myślałem, że on sobie żartuje mówiąc, że
mam być pokojówką.
Postanowiłem się nie odzywać.
Chłopak popatrzył na mnie uważnie, oblizał usta i mruknął:
-Dobra, teraz posprzątaj mi w
pokoju.
Krótko, szybko i na temat.
Zacząłem porządkować mu ubrania. Czułem jego wzrok na sobie. W tym głupawym
stroju musiałem być czujny. Za każdym razem, gdy się schylałem po coś, było mi
widać bokserki.
Uwinąłem się szybciutko z
robotą i po niedługim czasie jego pokój aż lśnił czystością. Odwróciłem się i
usłyszałem ciche oklaski. Zastygłem w bezruchu. On siedział na kanapie i
przyglądał mi się badawczo. Nagle poklepał wolną przestrzeń obok siebie,
sugerując mi w ten sposób, że mam tam usiąść. Spiąłem się cały, jednak wykonałem
rozkaz.
-A teraz zrób mi obiad.
-Że co? Mama ci nie może
zrobić?
-Nie dyskutuj. Masz robić
wszystko o co cię poproszę.- wydarł się na mnie. Złapał moją dłoń i zepchnął
mnie ze schodów. Wylądowałem na klęczkach, a on wyminął mnie i jakby nigdy nic
poszedł w stronę kuchni. Po chwili dołączyłem do niego.
-Co mam ci niby zrobić? Ja nie
umiem gotować.
-To się naucz. Dzisiaj mogę ci
pomóc, ale liczę że od jutra będziesz w stanie poradzić sobie sam.
Doczłapałem się do szafek i
wyciągnąłem z nich potrzebne przedmioty. Zajrzałem też do lodówki i wyjąłem
warzywa i rybę. Postanowiłem przyrządzić Ramen*. Było to jedyne danie, które w
miarę wiem jak upichcić. Zabrałem się za krojenie marchewki i innych składników
w kostkę. Nagle poczułem ręce Sehuna oplatające się wokoło mojej talii.
Pisnąłem ze strachu i automatycznie wyrwałem się z jego objęć. On tylko
wzruszył ramionami i usiadł na stole obok miejsca gdzie pracowałem. Nie byłem
tym faktem usatysfakcjonowany, bo zabierał mi przestrzeń, a poza tym czułem się
nieswojo, wiedząc że ktoś dmucha mi na kark. Czym prędzej pokroiłem warzywa i
wrzuciłem je do gotującej się wody. Dodałem jeszcze trochę przypraw i ugotowany
makaron. Tym sposobem posiłek był przygotowany i rozłożyłem go na dwa talerze,
po czym zaniosłem do stołu.
Starałem się zjeść jak
najszybciej i wynosić się z tego domu, ale nie było mi to dane.
-Czemu nic nie mówisz
Jelonku?- jelonku, WTF!? Czemu on tak do mnie powiedział, co ja jestem jakąś
pluszaną zabaweczką, czy jak?
-Kazałeś mi milczeć, więc
spełniam tylko twoją prośbę.- odrzekłem sarkastycznie, czym zdenerwowałem
swojego pracodawcę.
-A już myślałem, że będzie nam
się dobrze razem pracowało, jednak ty jeszcze potrzebujesz szkolenia.-
powiedział z udawanym smutkiem.
-Jakiego szkolenia?
-Dowiesz się w swoim czasie
Jelonku.- i znowu wyskoczył z tym jelonkiem. Co on jest jakimś zoofilem czy
jak?
-Mam nadzieję, że zostaniesz
dzisiaj na noc, to ci wszystko wyjaśnię.
-Na…noc? Ale po co?
-Ponieważ nie chcę, abyś
musiał trudzić się z dojazdami tutaj, a poza tym jesteś przecież na każde moje
skinienie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że dzwonię do ciebie w środku nocy z
tym, że bolą mnie plecy i chcę żebyś je wymasował. To byłoby nie praktyczne. A
tak będziesz w moim domu, więc nie będę musiał długo czekać na masaż.-
powiedział lekko, a mnie zatkało. Jaki znowu masaż?
- Ale nie chcę sprawiać
problemu twoim rodzicom.- powiedziałem ciesząc się, że go zagiąłem.
-Nie przejmuj się, mieszkam tu
sam. Już dawno rodzice dali mi to małe mieszkanko.- co!? To mieszkanie jest
gigantyczne. Wredny, rozpuszczony, mały, głupi, nie czuły, chamski, arogancki,
dziwny, powalony, sarkastyczny bachor. Mam go dość. No i moja radość z zagięcia
go poszła się walić.
-Okej, a gdzie będę spał.-
dociekałem.
-U mnie w łóżku.
-A ty?
-U mnie w łóżku.
-Razem!? Nie ma mowy. Nigdy
się z tobą nie prześpię.- krzyknąłem oburzony.
-Jelonku, ale czy ktoś każe ci
się ze mną przespać? Nie, ja ci tylko proponuje grzeczne leżenie po drugiej
stronie łóżka, ale skoro tak bardzo chcesz…-powiedział z sarkastycznym
uśmieszkiem.
Wstałem od stołu i zabrałem naczynia, aby spakować je do
zmywarki. Niespodziewanie usłyszałem głos.
-Jeżeli chodzi o twoją
wypłatę, to będzie to jakieś 4500-5000 wonów (400-500 zł) tygodniowo.- wow tyle hajsów. Byłem pod sporym
wrażeniem.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i ruszyłem w stronę mojego
nowego pokoju. Sehun pomaszerował za mną. Skręciłem w korytarzu i czekałem na
niego.
-Mam problem, bo ja nie
wziąłem ze sobą żadnych ubrań.
-Spokojnie, dam ci jakąś
koszulkę i bokserki, a rano podjedziemy do twojego domu, to się spakujesz.
Schylił się i otworzył pierwszą szufladę w celu
znalezienia mi czystych ubrań. Położył je na łóżku mówiąc „mam nadzieję, że
będą pasować” i udał się w kierunku łazienki. Położyłem się na łóżku i puściłem
sobie muzykę. Nie zdążyłem nawet dobrze się wczuć, a ten już przyszedł i
wygonił mnie pod prysznic. Bez ociągania się złapałem ciuchy, które mi
przygotował i poszedłem się umyć. Wziąłem pospieszną kąpiel i ubrałem się w
czarno- turkusowe bokserki i krótką białą koszulkę. Niestety ze względy na to,
że jestem wątły, wszystko na mnie wisiało. Musiałem trzymać bieliznę, aby ze
mnie nie spadła. Dumny wkroczyłem do pokoju, jednak to uczucie nie trwało
długo. Na łóżku siedział Sehun w opinających jego lekko umięśnione ciało
rzeczach. Zrobiłem się cały czerwony, ale starałem się nie dać po sobie poznać
jak bardzo zawstydzony jestem. Schowałem swoje ubrania do szkolnego plecaka i
wskoczyłem pod kołdrę. Chłopak natychmiast zgasił światło i przytulił mnie do
siebie. Leżałem w ten sposób, że główkę miałem położoną na jego klatce
piersiowej, a jego ręka gładziła moje
odkryte plecy.
-Dobranoc.- szepnął i od razu
zasnął.
-Dobranoc.-odpowiedziałem.
Tej nocy sporo myślałem nad zachowaniem młodszego. Tak
naprawdę to on jest całkiem miły. Mam nadzieję, że tak już zostanie, ale cóż,
zapewne poznam go bliżej w niedługim czasie.
Zasnąłem około północy, śniąc o idealnym życiu i nowym,
tajemniczym współlokatorze.
Ramen*- japońskie danie składające się z rosołu, makaronu i innych składników w zależności od receptury.