piątek, 6 marca 2015

Nowe Życie 2


 HEJ:) Przychodzę do was z kolejną częścią Nowego Życia. Poza tym ogłaszam wszem i wobec, że nowe rozdziały będą pojawiać się co tydzień w piątek:*
Dobrze, już nie przynudzam i zapraszam do czytania i komentowania. 





                              
                                                       NOWE ŻYCIE (część druga)

            Dzisiaj jest kolejny wtorek. Niby wszystko jak zawsze, jednak nie do końca. Właśnie w tym dniu mam zacząć przymusową pracę u tego bogatego, rozpieszczonego dzieciucha Sehuna. W sumie to się z tego cieszę. Będę miał przynajmniej co robić po skończonych zajęciach. Chociaż nie będę musiał wracać do pustego mieszkania brata. Kto wie, może Hunnie tylko udaje w szkole, że jest takim debilem.
            Wstałem około godziny szóstej trzydzieści, umyłem się i zjadłem szybkie śniadanko. Zanim się obejrzałem, a było już po siódmej. Wyszedłem spokojnie z mieszkania i udałem się w stronę mojej ukochanej szkółki. Nagle ktoś na mnie zatrąbił. Zadrżałem. Liczyłem, że to może nie było do mnie, ale się odwróciłem. Za mną nie spiesznie jechał samochód pełny napakowanych przyjaciół szkolnego fejma. Za kierownicą siedział lekko zgarbiony chłopak. Nie rozpoznałem go aż do chwili, w której zobaczyłem jego wredny uśmieszek.
-Wsiadaj moja pokojówko!- usłyszałem.
        Starałem się tym nie przejmować. W końcu nie pierwszy raz się nade mną pastwią. Szedłem cichutko dalej, nucąc sobie tekst jednej z moich ulubionych piosenek. Niespodziewanie drzwi pojazdu otworzyły się i wyszła z nich grupka młodych mężczyzn.
-Jak Oh Sehun każe Ci wsiadać, znaczy że masz to zrobić matole.
Zignorowałem to po raz kolejny i już prawie biegiem puściłem się w kierunku budynku majaczącego mi na horyzoncie. Niestety nie przewidziałem, że chłopcy są ode mnie dużo szybsi. Jeden z nich złapał mnie za ramię i rzucił moim wątłym ciałkiem o chodnik. Nie powiem, to doświadczenie nie należało do najprzyjemniejszych. Upadając obtłukłem sobie pupę. Bez ostrzeżenia zostałem postawiony na nogi i oberwałem z pięści w dolne partie brzucha. Jęknąłem.
-Tak sobie pogrywasz? Ciekawe co zrobisz jak będziesz sam na sam z Sehunem.- zaśmiał się wysoki brunet.
        Wzdrygnąłem się nieznacznie, ale postanowiłem ich posłuchać. Bez pospiechu udałem się w kierunku, który wskazywał najwyższy z całej bandy. Usiadłem na miejscu pasażera w aucie i z piskiem opon ruszyliśmy nie znaną mi ulicą. Zamknąłem oczy bo zrobiło mi się nie dobrze przez moją chorobę lokomocyjną. Nie chciałem zrobić z siebie pośmiewiska i zwymiotować w BMW. Po niedługiej chwili zaparkowaliśmy. Najpierw Oni wysiedli. Próbowałem też opuścić samochód, ale zostałem złapany za nadgarstek.
-Ty nigdzie nie idziesz. Jedziemy do mnie moja służbo.-powiedział to Sehun z aroganckim uśmieszkiem na ustach i zapiął mi pas. Czułem się bardzo dziwnie, ponieważ zostaliśmy tylko we dwoje. Nie przepadam za głuchą ciszą, więc spróbowałem zagadać.
-A tak w ogóle, to co będę musiał u ciebie robić?
-To co ci powiem.- spławił mnie i dalej wpatrywał się w pustą przestrzeń przed nami.
-Okej… A wrócimy do szkoły?
-Nie.- kolejna odpowiedź typu „ a idź się udław”
-Spoko. To może powiesz mi chociaż dokąd jedziemy?
-Zamknij się w końcu! Czy choć przez chwilę nie możesz być cicho!? Gdybym wiedział, że nie umiesz się zamknąć, to bym cię nie brał ze sobą.
            Zrobiło mi się przykro. Ja tylko chciałem nawiązać z nim jakiś prowizoryczny kontakt. Nie miałem zamiaru mu się naprzykrzać. Już więcej się nie odezwę.
            Po dziesięciu minutach dojechaliśmy do dzielnicy, gdzie wszędzie stały wysokie wieżowce. Wyglądało to jakby mieszkali tam sami bogacze. Spojrzałem na siebie i się zawstydziłem. Ani trochę nie pasowałem do miejsca, w którym się znalazłem. Miałem na sobie czarne, opinające, trochę zdarte rurki, zniszczone vansy i koszule w kratę. Na nosie obowiązkowo duże kujonki. Włosy miałem zaczesane na oczy. Jednym słowem sprawiałem wrażenie biednego.
Bez zbędnego tracenia czasu wysiedliśmy z pojazdu i poszliśmy w stronę najwyższego i najładniejszego drapacza chmur. Weszliśmy do wielkiej windy i Hunnie kliknął guzik z numerem 30. Winda ruszyła, a ja przyglądałem się nam w lustrze. Nie minęła nawet minuta, a już znaleźliśmy się na upragnionym piętrze. Obserwowałem wszystko dużymi ze zdenerwowania oczyma. Weszliśmy do przejrzystego, oszklonego pomieszczenia, które miało spełniać funkcję holu. Zdjąłem buty i zostałem w jasno różowych skarpetach w reniferki. Podreptałem najciszej jak potrafiłem za kolegą. Wdrapaliśmy się po kręconych schodach i udaliśmy się do pokoju młodszego. Było to nowoczesne pomieszczenie o turkusowych ścianach, większe od całego mojego mieszkania. Stało w nim łóżko z czarną metalową ramą i utrzymaną w tym samym odcieniu pościelą. Na jasnej drewnianej podłodze leżał ciemny, puchaty dywanik. W oknach były morskie firanki, a na biurku turkusowy ultrabook. Pokój wyglądał jakby był nie zamieszkany. Zdziwiłem się, bo nie wyobrażałem sobie tak Jego królestwa.
            Usiadłem skulony na dywaniku i popatrzyłem na Sehuna, który właśnie wyciągał jakieś ubrania z szafy.
-Masz ubierz się w to.- rzucił we mnie czarno-białym materiałem z falbankami.
-Ale ja mam ciuchy.- zdziwiłem się.
-Ale masz ubrać te.- powiedział spokojnie i spoczął na łóżku.
Nie chciałem robić problemów, więc postanowiłem się przebrać. Zdjąłem pospiesznie koszulkę i zerknąłem w stronę chłopaka. On gapił się na mnie bez skrępowania. Zarumieniłem się i spytałem:
-Mógłbyś się odwrócić?
-Nie marudź tylko się w końcu ubierz.- tymi słowami zakończył naszą rozmowę.
W tym momencie wyparowały ze mnie resztki pewności siebie. Zdjąłem ekstremalnie szybko spodnie i odwróciłem się do niego tyłem. Założyłem strój i natychmiast tego pożałowałem. Stałem przed nim ubrany w czarne za kolanówki z kokardkami na odwrocie. Jakby tego było mało ubrany byłem w mega krótki strój pokojówki z białym akcentami oraz równie śnieżnobiałą opaską we włosach. Myślałem, że on sobie żartuje mówiąc, że mam być pokojówką.
Postanowiłem się nie odzywać. Chłopak popatrzył na mnie uważnie, oblizał usta i mruknął:
-Dobra, teraz posprzątaj mi w pokoju.
Krótko, szybko i na temat. Zacząłem porządkować mu ubrania. Czułem jego wzrok na sobie. W tym głupawym stroju musiałem być czujny. Za każdym razem, gdy się schylałem po coś, było mi widać bokserki.
Uwinąłem się szybciutko z robotą i po niedługim czasie jego pokój aż lśnił czystością. Odwróciłem się i usłyszałem ciche oklaski. Zastygłem w bezruchu. On siedział na kanapie i przyglądał mi się badawczo. Nagle poklepał wolną przestrzeń obok siebie, sugerując mi w ten sposób, że mam tam usiąść. Spiąłem się cały, jednak wykonałem rozkaz.
-A teraz zrób mi obiad.
-Że co? Mama ci nie może zrobić?
-Nie dyskutuj. Masz robić wszystko o co cię poproszę.- wydarł się na mnie. Złapał moją dłoń i zepchnął mnie ze schodów. Wylądowałem na klęczkach, a on wyminął mnie i jakby nigdy nic poszedł w stronę kuchni. Po chwili dołączyłem do niego.
-Co mam ci niby zrobić? Ja nie umiem gotować.
-To się naucz. Dzisiaj mogę ci pomóc, ale liczę że od jutra będziesz w stanie poradzić sobie sam.
Doczłapałem się do szafek i wyciągnąłem z nich potrzebne przedmioty. Zajrzałem też do lodówki i wyjąłem warzywa i rybę. Postanowiłem przyrządzić Ramen*. Było to jedyne danie, które w miarę wiem jak upichcić. Zabrałem się za krojenie marchewki i innych składników w kostkę. Nagle poczułem ręce Sehuna oplatające się wokoło mojej talii. Pisnąłem ze strachu i automatycznie wyrwałem się z jego objęć. On tylko wzruszył ramionami i usiadł na stole obok miejsca gdzie pracowałem. Nie byłem tym faktem usatysfakcjonowany, bo zabierał mi przestrzeń, a poza tym czułem się nieswojo, wiedząc że ktoś dmucha mi na kark. Czym prędzej pokroiłem warzywa i wrzuciłem je do gotującej się wody. Dodałem jeszcze trochę przypraw i ugotowany makaron. Tym sposobem posiłek był przygotowany i rozłożyłem go na dwa talerze, po czym zaniosłem do stołu.
Starałem się zjeść jak najszybciej i wynosić się z tego domu, ale nie było mi to dane.
-Czemu nic nie mówisz Jelonku?- jelonku, WTF!? Czemu on tak do mnie powiedział, co ja jestem jakąś pluszaną zabaweczką, czy jak?
-Kazałeś mi milczeć, więc spełniam tylko twoją prośbę.- odrzekłem sarkastycznie, czym zdenerwowałem swojego pracodawcę.
-A już myślałem, że będzie nam się dobrze razem pracowało, jednak ty jeszcze potrzebujesz szkolenia.- powiedział z udawanym smutkiem.
-Jakiego szkolenia?
-Dowiesz się w swoim czasie Jelonku.- i znowu wyskoczył z tym jelonkiem. Co on jest jakimś zoofilem czy jak?
-Mam nadzieję, że zostaniesz dzisiaj na noc, to ci wszystko wyjaśnię.
-Na…noc? Ale po co?
-Ponieważ nie chcę, abyś musiał trudzić się z dojazdami tutaj, a poza tym jesteś przecież na każde moje skinienie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że dzwonię do ciebie w środku nocy z tym, że bolą mnie plecy i chcę żebyś je wymasował. To byłoby nie praktyczne. A tak będziesz w moim domu, więc nie będę musiał długo czekać na masaż.- powiedział lekko, a mnie zatkało. Jaki znowu masaż?
- Ale nie chcę sprawiać problemu twoim rodzicom.- powiedziałem ciesząc się, że go zagiąłem.
-Nie przejmuj się, mieszkam tu sam. Już dawno rodzice dali mi to małe mieszkanko.- co!? To mieszkanie jest gigantyczne. Wredny, rozpuszczony, mały, głupi, nie czuły, chamski, arogancki, dziwny, powalony, sarkastyczny bachor. Mam go dość. No i moja radość z zagięcia go poszła się walić.
-Okej, a gdzie będę spał.- dociekałem.
-U mnie w łóżku.
-A ty?
-U mnie w łóżku.
-Razem!? Nie ma mowy. Nigdy się z tobą nie prześpię.- krzyknąłem oburzony.
-Jelonku, ale czy ktoś każe ci się ze mną przespać? Nie, ja ci tylko proponuje grzeczne leżenie po drugiej stronie łóżka, ale skoro tak bardzo chcesz…-powiedział z sarkastycznym uśmieszkiem.
            Wstałem od stołu i zabrałem naczynia, aby spakować je do zmywarki. Niespodziewanie usłyszałem głos.
-Jeżeli chodzi o twoją wypłatę, to będzie to jakieś 4500-5000 wonów (400-500 zł)  tygodniowo.- wow tyle hajsów. Byłem pod sporym wrażeniem.
            Uśmiechnąłem się sam do siebie i ruszyłem w stronę mojego nowego pokoju. Sehun pomaszerował za mną. Skręciłem w korytarzu i czekałem na niego.
-Mam problem, bo ja nie wziąłem ze sobą żadnych ubrań.
-Spokojnie, dam ci jakąś koszulkę i bokserki, a rano podjedziemy do twojego domu, to się spakujesz.
            Schylił się i otworzył pierwszą szufladę w celu znalezienia mi czystych ubrań. Położył je na łóżku mówiąc „mam nadzieję, że będą pasować” i udał się w kierunku łazienki. Położyłem się na łóżku i puściłem sobie muzykę. Nie zdążyłem nawet dobrze się wczuć, a ten już przyszedł i wygonił mnie pod prysznic. Bez ociągania się złapałem ciuchy, które mi przygotował i poszedłem się umyć. Wziąłem pospieszną kąpiel i ubrałem się w czarno- turkusowe bokserki i krótką białą koszulkę. Niestety ze względy na to, że jestem wątły, wszystko na mnie wisiało. Musiałem trzymać bieliznę, aby ze mnie nie spadła. Dumny wkroczyłem do pokoju, jednak to uczucie nie trwało długo. Na łóżku siedział Sehun w opinających jego lekko umięśnione ciało rzeczach. Zrobiłem się cały czerwony, ale starałem się nie dać po sobie poznać jak bardzo zawstydzony jestem. Schowałem swoje ubrania do szkolnego plecaka i wskoczyłem pod kołdrę. Chłopak natychmiast zgasił światło i przytulił mnie do siebie. Leżałem w ten sposób, że główkę miałem położoną na jego klatce piersiowej, a  jego ręka gładziła moje odkryte plecy.
-Dobranoc.- szepnął i od razu zasnął.
-Dobranoc.-odpowiedziałem.
            Tej nocy sporo myślałem nad zachowaniem młodszego. Tak naprawdę to on jest całkiem miły. Mam nadzieję, że tak już zostanie, ale cóż, zapewne poznam go bliżej w niedługim czasie.
            Zasnąłem około północy, śniąc o idealnym życiu i nowym, tajemniczym współlokatorze.

               

Ramen*-  japońskie danie składające się z rosołu, makaronu i innych składników w zależności od receptury.