piątek, 19 czerwca 2015

Nowe Życie 11

Witam bardzo serdecznie ludzi, którzy czytają moje opowiadania. Przepraszam, że jakoś nic nie dodawałam, ale nie chciało mi się nic pisać. Mam nadzieję że to się wkrótce zmieni ;)
Miłego czytania. Rozdział jak zawsze nie betowany. poprawię go jakoś przy okazji.


                                               NOWE ŻYCIE 11


( z perspektywy Tao)

            Obudziły mnie promienie słońca, raźno oświetlające moją twarz. Czułem się potwornie. Włosy lepiły mi się do twarzy, śmierdziałem alkoholem, a na dodatek w ustach miałem istną Saharę. Powoli wstałem z łóżka i podszedłem do szafki. Wyciągnąłem z niej wodę i duszkiem wypiłem całą zawartość butelki. Odwróciłem się z powrotem w stronę miękkiego materaca i zobaczyłem dwoje oczu wpatrujących się we mnie przenikliwie. Nie mogłem zobaczyć kto to jest, bowiem całe jego ciało było szczelnie przykryte kołdrą.  Podszedłem bliżej i niespodziewanie zostałem zaciągnięty pod kołdrę i czule pocałowany.
- Kris?- zdziwiłem się niezmiernie.
- A ty myślałeś, że kto Taoś? Oczywiście, że ja.- zaśmiał się nie przestając dotykać mojego torsu.
            Westchnąłem przeciągle. Bardzo mi brakowało tej bliskości.
- Przepraszam, że cię tak potraktowałem. Po prostu mi odbiło. Obiecuję, że już tak więcej nie będę. - wyszeptałem liżąc i podgryzając mu ucho.
            Zaśmiałem się gdy brat przewrócił mnie na plecy i zaczął podgryzać szyję.
-Prze…prze…przestań – darłem się. Szyja to moje wrażliwe miejsce i gdy ktoś jej dotyka, nie mogę powstrzymać śmiechu. – Proszę, nie maltretuj już mnie.
- Ja ci się tylko odpłacam, za to jak mnie brzydko potraktowałeś kochanie. – usłyszałem gardłowy głos przy swoim uchu.
            Kris od razu zszedł mokrymi pocałunkami na mój tors, czule liżąc i podgryzając sutki. Az po raz jęczałem z przyjemności. Szybko jego usta zatkały moje, gdy chciałem już krzyczeć, żeby skończył moją słodką udrękę. Całował mnie szybko, momentami brutalnie, ale dalej można było wyczuć jego miłość do mnie. Prawą rękę skierował na moje bokserki. Delikatnie wsunął jeden palec pod gumkę i zaczął ciągnąc mnie za czarne włoski. Oderwał swoje usta od moich i usiadł między moimi nogami.
- To dopiero początek Taoś. – wyszeptał, a ja nie zdążyłem zastanowić się nad sensem tych słów, a poczułem jak jego język lawiruje po moim penisie. Wygiąłem się w łuk i zacząłem sapać. Nie spodziewałem się takiej otwartości po nim. Zawsze to ja byłem na górze i to ja sprawiałem mu przyjemność. Szczerze mówiąc podoba mi się też wersja, kiedy on się mną zajmuje.
            Jedną ręką zaczął ugniatać moje jądra, a drugą błądził po mojej pupie. Usta zacisnął na trzonie, cały czas liżąc go i gryząc. Nie wiedziałem, że Kris tak dobrze robi takie rzeczy. Czułem jak moje plecy wyginają się za każdym razem, gdy jestem blisko spełnienia, jednak go nie osiągam, bo on zaciska się wtedy na mnie sprawiając lekki ból.
- Przestań się ze mną bawić! – wykrzyczałem gdy po raz kolejny nie było mi dane dojść.\
            Chłopak zrobił minę niewiniątka i dalej kontynuował swoją słodką zabawę.
- Co mam zrobić żebyś przestał to robić? – spytałem z cichą nadzieją, że przestanie.
- Co robić? – udawał przygłupa.
- Już ty dobrze wiesz co!
- Nie, nie mam pojęcia o czym mówisz. – zrobił zdziwioną minę.
- Błagam daj mi w końcu dojść! – wykrzyczałem głośno. W odpowiedzi usłyszałem tylko ciche Jak sobie życzysz.
            Następne co poczułem to jego usta mocniej zaciskające się na moim członku. Ssał go zawzięcie tak, że byłem pewny że to już nie potrwa długo. W ostatniej chwili wygiąłem plecy w łuk i pobrudziłem twarz Krisa białą, lepką spermą. Moje ciało rozpadło się na miliony malutkich kawałeczków i trwało w tej bezdennej przyjemności przed dłuższą chwilę. Jaki sex jest fajny, zwłaszcza po tak długiej przerwie.
             Spojrzałem na niego wyczerpany i zobaczyłem w jego oczach mgiełkę podniecenia zasłaniającą jego tęczówki. Zbliżyłem się do niego i zlizałem z jego policzka pozostałości po niedawnej chwili uniesienia.
            Kris pocałował mnie czule , tym samym dając mi posmakować samego siebie.
- Dzisiaj to ja przejmuję kontrolę. – wyszczerzył się do mnie i przewrócił mnie na prawy bok. Uniósł moją lewą nogę, nie przestając mnie całować. Oblizał palce i wsadził je we mnie. Pisnąłem zaskoczony, w końcu pierwszy raz dawałem robić ze sobą coś takiego. Jego długie i zwinne palce coraz mocniej na mnie napierały, aż zagłębiły się we mnie do końca. Z chwili na chwilę odczuwałem coraz większy dyskomfort. Starałem się jak najbardziej od tego uciec, ale Kris chyba to przewidział, bo druga ręką mocno trzymał moje biodra. Palce zaczęły się we mnie swobodnie krzyżować i prostować, a ja jęczałem z przyjemności. Nie minęła nawet chwila, a już byłem dobrze przygotowany. Kris to wyczuł, bo wyciągnął ze mnie palce i przystawił swojego penisa do mojej dziurki. Delikatnie,  nie spiesząc się niegdzie, zaczął się we mnie zagłębiać. Jego członek przebijał się mozolnie przez wszystkie warstwy mojego odbytu, aż do momentu, gdy poczułem jego jądra na mojej pupie. Zatrzymał się i wyraźnie czekał aż się przyzwyczaję. Nie trwało to długo. Z grymasem zadowolenia na twarzy zacząłem się na niego nabijać, zaciskając mięśnie odbytu. Z praktyki wiedziałem, że mu się to spodoba. Słyszałem jak wciągnął głośno powietrze i przyspieszył.
            Jego ruchy były coraz dokładniejsze, aż w końcu zaczęły uderzać w moją prostatę. Piszczałem, krzyczałem i wiłem się z przyjemności. Moje ciało drżało, zupełnie jak jego przyrodzenie. Doszedłem, po chwili on też osiągnął szczyt i upadł na mnie. Leżeliśmy tak na łóżku. Nasze nagie ciała pokryte były kropelkami potu.
- Kocham cię. – usłyszałem tuż przy uchu.
- Ja ciebie też.
- Chcę z powrotem z tobą zamieszkać Taoś.
- Co tylko sobie życzysz braciszku. – uśmiechnąłem się i zatopiłem palce w jego mokrych włosach.
 * * *
            Przysypiałem, zmęczony porannymi zabawami z Krisem, aż nagle obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Hej Kris, przeszkadzam? – do pokoju wszedł zdenerwowany Luhan.
- Nie wszystko spoko wchodź.
            Chłopak zamknął za sobą i ułożył się wygodnie na fotelu i zaczął się zwierzać.
- Wiesz co ten przygłup znowu zrobił!? Wyobraź sobie, że leżałem spokojnie w łóżku, a on nagle wbiega mi pod kołdrę nagi i zaczyna mnie tulać!
- I co zrobiłeś?
- No a co miałem zrobić? Uderzyłem go i wyszedłem. Teraz nie wiem co mam ze sobą zrobić.
- Krisiu, co to za hałasy? – wynurzyłem się spod kołdry odsłaniając swój nago tors.
            Na ten widok Luluś zarumienił się mocno i stwierdził, że on może jednak wyjdzie i nie będzie nam więcej zawracał niepotrzebnie głowy. Zaśmiałem się i odparłem, że wszystko w porządku i jak chce, to zawsze mogę pogadać z Sehunem. Blondyn niechętnie, ale się zgodził i zaczął dyskutować razem z moim bratem. Korzystając z okazji, cichaczem wymknąłem się do łazienki, założyłem codzienne ubrania i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do pokoju Sehuna. Od razu wbiegłem do pomieszczenia, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że nie zapukałem.
            Ujrzałem chłopaka na łóżku, siedzącego w dość dwuznacznej pozycji. Rękę miał włożoną w bokserki. Jego twarz była cała zaróżowiona, oczy miał przymknięte, usta lekko uchylone, skąd co rusz wydobywały się stłumione szepty i westchnienia. Stałem  zdumiony, nie dając żadnego znaku życia. Po chwili usłyszałem głośniejszy jęk i szept Oh Luhan!
- Hej! – odezwałem się do niego.
            Chłopak przestraszył się i poczerwieniał jeszcze bardziej.
- Czy… czy ty słyszałeś?
- Czy słyszałem co? Jak walisz sobie myśląc o Luhanie? – na te słowa pobladł na twarzy i teraz kolorem przypominał ścianę, a nie cegłę jak wcześniej.
- Spokojnie, nikomu nie powiem. Chcę tylko coś z tobą obgadać.
- Co mianowicie? – zapytał zaciekawiony tonem mojego głosu.
- Z mojego dobrego serduszka chcę ci dać szansę na spędzanie czasu z twoim chłopakiem.
- On nie jest moim chłopakiem, nie wygaduj bzdur.
- Oj tam, oj tam. Sprawa jest taka, że ja mam zamiar zamienić się z tobą pokojami tak, żebym mieszkał z bratem, a ty z Lulusiem.
- Jestem za, tylko jak go do tego przekonasz. Po ostatniej nocy on się do mnie nie odzywa.
- Bo jesteś debilem. Po co wskakiwałeś mu do łóżka? Przecież wiesz, że on jest wstydliwy.
- Oj no wiem, ale żeby aż tak?
- Dobra, nie chcę tego słuchać. – westchnąłem i bez żadnego pożegnania wyszedłem.
            Chłopaków zastałem w tej samej pozycji, co gdy wychodziłem.
- Mam do ciebie prośbę Luhan. – powiedziałem przerywając im jakże interesującą rozmowę na temat jakiegoś zespołu.
- Słucham.
- Od dziś, już do końca szkolenia będziesz mieszkał z Sehunem.
- CO!? Nie! Czemu? – krzyknął.
- Bo ja tak mówię.
- Taoś, wydaje mi się, że to był rozkaz, a nie grzeczna prośba. – do dyskusji wtrącił się Kris, którego od razu zgromiłem wzrokiem tak, że więcej się nie odzywał.
- Nie ma mowy!
- Uwierz mi, on chce cię przeprosić za swoje zachowanie i naprawić relację, która jest między wami. On naprawdę się zmienił. – zmyśliłem na poczekaniu.
- Dalej się nie zgadzam. – powiedział z lekkim zawahaniem. Już wiedziałem jaka będzie jego odpowiedź.
- A co jeżeli powiem, że za niego ręczę i jak ci się coś nie spodoba będziesz mógł z powrotem mieszkać z Krisem.
- Okej, skoro tak stawiasz sprawę.

            Uśmiechnąłem się do niego miło. Wiedziałem że się zgodzi. Wystarczyło tylko podać właściwe argumenty i już mi je z ręki. Dlaczego ci ludzie są tacy łatwowierni. Zupełnie tego nie rozumiem, ale to dobrze dla mnie…