Wracam po niecałym miesiącu przerwy od NŻ. I wiecie co? Autor też człowiek. Ot co! Miałam prawo zrobić sobie chwilę wolnego. Miałam wenę, ale chęci nie... Może zabrzmi to tak jakby sodówa uderzyła mi do głowy, ale trudno! Piszę te opowiadania dla was i tylko dla was.Jakbym pisała to dla siebie, to chowałabym to do szuflady, a nie wstawiała na bloga. Zarywam nocki, szkołę i życie towarzyskie, a wam się nie chce tego nawet skomentować. Nie zmuszam was do niczego, ale mała pochwała, albo krytyka działa na autora zachęcająco... Chciałabym pisać lepiej, ale dzięki waszym oszczędnym komentarzom, nie wiem co mam poprawić.
I tak wiem, że tego nie przeczytacie... Ale i tak miłego czytania. <3
NOWE ŻYCIE 10
* * *( z
perspektywy Xiumina)
Czemu
ostatnio wszyscy mnie całują? Czy ja mam gdzieś naklejoną kartkę z napisem:
„pocałuj mnie jak ci się nudzi”, albo „jeżeli uważasz że jestem gejem, to po
prostu się do mnie przyssij”? No właśnie, nie przypominam sobie, żebym pisał
coś takiego, więc ludzie, na litość boską przestańcie mnie całować bez mojej
zgody. Fakt trochę uległem Suho, a potem jeszcze Tao, no ale bez przesady.
Mogli się mnie najpierw zapytać, czy jestem chętny, a nie macać mnie i całować tak
o, przy innych. Było mi mega głupio, no bo kto normalny chciałby, aby jego
przyjaciele okazywali mu tak swoje domniemane uczucia? No nie wiem jak wy, ja
nie znam takich ludzi.
Jakoś
wyszło tak, że moje nóżki zaniosły mnie do pokoju Suho. Bez większego przemyślenia
sprawy, ani tym bardziej, planu zapukałem do drzwi. Nikt mi nie odpowiedział,
więc na chama wpieprzyłem się do pomieszczenia. Popatrzyłem przed siebie.
Naprzeciwko mnie siedział, a raczej leżał Suho. Na pierwszy rzut oka, widać
było, że jest smutny. W przypływie nie znanych mi dotąd emocji, podszedłem do
niego i uklęknąłem przed łóżkiem.
-Hej. Coś się
stało?- udawałem, że nie widzę, w jakim jest stanie.
-Nie…Po prostu ryczę
tak o, bo nie mam co zrobić ze swoim nędznym życiem.
-No weź. Ja do ciebie
miło, a ty mi tak odpowiadasz. Aż zaraz zacznę płakać.- udałem, że ocieram łzę.
-Spadaj.
-Nie chcesz, to nie
mów, ale potem nie oczekuj, że będę na każde twoje skinienie.- mruknąłem i
szykował się do wyjścia.
-Nie idź!- wyszeptał
cichutko łapiąc mnie za rękę.
Westchnąłem, ale
zostałem i usiadłem obok niego.
-To powiesz mi co
się dzieje?
-Przepraszam!
Przepraszam! Przepraszam! Nie powinienem tego robić. Wstyd mi. Mogłem się
ciebie zapytać, czy wyrażasz zgodę, a nie… Przepraszam! Wybaczysz mi kiedyś?-
wykrzyczał zatapiając głowę w moich kolanach i przytulając się do nich. Widać
było, że żałuje, za to co zrobił. To dobrze. Nie mam żadnych powodów, aby mu
nie wybaczyć, skoro wie, że popełnił błąd.
-Okej. Nic się nie
stało, tylko następnym razem zapytaj się o zgodę.- podniósł głowę uśmiechnięty.
-Czyli będzie następny raz?- oczy mu się świeciły, tak jak
świecą się otaku, gdy wychodzi kolejny odcinek jego ulubionego anime.
-Jak będziesz
grzeczny to może…
-A teraz?
-Teraz to jestem
zmęczony, więc zmykam do siebie.
-Okej. Przyjdę do
ciebie rano. Bądź gotowy.- tego już nie słyszałem, bo zasnąłem w jego
bezpiecznych ramionach.
* * *
-Tao. Czekaj!-
wrzeszczał zdenerwowany Sehun.
-Co znowu?-
mruknął znudzony Tao.
-Co znowu!? Co ty
sobie wyobrażasz, żeby mówić takie kłamstwa w obecności Luhana?
-Jakie kłamstwa?
Przecież ostatnio jeszcze mi mówiłeś, co byś z nim robił, że tak byś pieprzył,
że by przez tydzień na tyłku nie mógł usiąść. Myślałem, że dobrze robię mówiąc
mu prawdę.
-Czy ty się
słyszysz? Kto chciałby, żebyś mu mówił takie rzeczy?- spytał zdziwiony.
-No nie wiem, ale
Kris lubił, jak mówiłem mu takie sprośne rzeczy. Ogółem on lubił jak ja
dominowałem… Tęsknię za nim…
-Oj, już…już.
Tao, nie rozklejaj się. Chodź pójdziemy do baru. Spijemy się.
Wytłumaczysz mi wszystko i spróbujemy temu jakoś zaradzić.
-Okej.- wymruczał
zapłakany kolorowo włosy.
Chłopcy ruszyli do jednego z
droższych barów. Gdy byli już w środku, podeszli do lady i zmówili sobie po
kolorowym drinku. Rozsiedli się wygodnie przy kanapach, w zacisznym miejscu i
zaczęli rozmawiać. Nie zauważyli nawet, jak z jednego drinka zrobił się drugi,
a potem trzeci, czwarty i piąty.
-I właśnie mniej
więcej dlatego wciąż go kocham.- powiedział Tao pijackim tonem.
-Aha… Rozumiem i
chyba nawet wiem co zrobić, żebyście znów byli parą.
-Tak? A co?-
ożywił się młodszy.
-Dopij drinka, to
ci pokażę.
Tao bez zastanowienia wlał w siebie
napój alkoholowy i wstał od blatu. Zachwiał się i stracił równowagę, ale na
szczęście w ostatniej chwili Sehun uratował go przed upadkiem. Starszy
przekłada sobie jego rękę przez kark i spokojnie wychodzi z baru.
Szli ulicą. Niebo było ciemne,
prawie tak samo jak morze podczas burzy. Wokół świeciły się białe światła
latarni, wskazujące prawidłowy kierunek pijanym wędrowcom. Przyjaciele
zataczali się raz z jednego końca krawężnika na drugi, dopóki nie podeszli pod
ich szkołę.
-Cieszę się, że
mam takiego zajebistego przyjaciela jak ty.- beknął Tao i osunął się pod drzwi.
Zaalarmowany złym stanem kolegi, Sehun,
uklęknął przy nim i sprawdził oddech. Przystawił ucho do jego klatki piersiowej
i czekał. Usłyszał miarowy oddech i lekkie pochrapywanie.
-Fajnie… Znaczy
zasnął. I co ja mam teraz z tobą zrobić ułomie?- spytał sam siebie i podniósł
nieprzytomnego. Przez chwilę trzymał go na baranach, ale stwierdził, że młody
może się z niego nieświadomie osunąć i spaść, więc zmienił pozycję. Trzymał go
tak jak trzyma się pannę młodą, w trakcie przekraczania progu ich nowego
mieszkania.
Zaniósł go pod same drzwi pokoju
Krisa i Luhana, w głowie układając chytry plan zeswatania ich ze sobą. Rzucił
nim pod ścianę i mocno zapukał do drzwi. Popatrzył jeszcze na mamroczącego coś
Tao i szybko uciekł.
* *
*
-Umieram…
Umieram… Ratujcie mnie. Jestem zbyt piękny, aby nie żyć! Kris… Kris. Gdzie ty
do cholery jesteś?- darł się Tao przez sen.
Jego głośne jęki obudziły śpiącego
za ścianą Krisa. Chłopak wyszedł z pokoju w celu opierniczenia osoby, która nie
daje mu spać. Otworzył szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. Może
nie było to zbyt miłe, sądząc po stanie w jakim znajdował się jego brat, ale
ucieszył się widząc go wołającego jego imię.
-Coś ty sobie
znowu zrobił kochanie?- spytał i wniósł brata do pokoju.
Delikatnie ułożył go na swoim łóżku
i poszedł do szafy. Pamiętał, że miał w niej jeszcze jakąś starą piżamę Tao,
więc jej poszukał. Z ciuchem w ręku podszedł do śpiącego chłopaka i popatrzył
na niego czule. W tej chwili wiedział, że nic poza nim się dla niego nie liczy.
Nie obchodziło go zdanie ludzi. nie przejmował się nawet faktem, że ich związek
jest kazirodczy. Liczyło się tylko dobro braciszka.
Rozebrał go ze śmierdzących
alkoholem ubrań i przebrał w puchatą piżamkę. Położył go w łóżku i odsunął się
na małą odległość.
-Krisiu…
kochanie…Przytul mnie…- wyszeptał młodszy i znów odpłynął w świat fantazji.
Krisowi zmiękło serce, gdy usłyszał
to wyznanie. Przez cały ich długi związek nie czuł się tak wspaniale jak w tej
chwili. Położył się obok niego i przykrył ich kołdrą. Ostatnie co poczuł, to
miękkie rączki tulące jego szyje i ciepły oddech owiewający jego zmęczoną
twarz.