piątek, 22 maja 2015

Nowe Życie 10

   Wracam po niecałym miesiącu przerwy od NŻ. I wiecie co? Autor też człowiek. Ot co! Miałam prawo zrobić sobie chwilę wolnego. Miałam wenę, ale chęci nie... Może zabrzmi to tak jakby sodówa  uderzyła mi do głowy, ale trudno! Piszę te opowiadania dla was i tylko dla was.Jakbym pisała to dla siebie, to chowałabym to do szuflady, a nie wstawiała na bloga. Zarywam nocki, szkołę i życie towarzyskie, a wam się nie chce tego nawet skomentować. Nie zmuszam was do niczego, ale mała pochwała, albo krytyka działa na autora zachęcająco... Chciałabym pisać lepiej, ale dzięki waszym oszczędnym komentarzom, nie wiem co mam poprawić.
    I tak wiem, że tego nie przeczytacie... Ale i tak miłego czytania. <3


                                                                NOWE ŻYCIE 10

*  *  *( z perspektywy Xiumina)
          Czemu ostatnio wszyscy mnie całują? Czy ja mam gdzieś naklejoną kartkę z napisem: „pocałuj mnie jak ci się nudzi”, albo „jeżeli uważasz że jestem gejem, to po prostu się do mnie przyssij”? No właśnie, nie przypominam sobie, żebym pisał coś takiego, więc ludzie, na litość boską przestańcie mnie całować bez mojej zgody. Fakt trochę uległem Suho, a potem jeszcze Tao, no ale bez przesady. Mogli się mnie najpierw zapytać, czy jestem chętny, a nie macać mnie i całować tak o, przy innych. Było mi mega głupio, no bo kto normalny chciałby, aby jego przyjaciele okazywali mu tak swoje domniemane uczucia? No nie wiem jak wy, ja nie znam takich ludzi.
          Jakoś wyszło tak, że moje nóżki zaniosły mnie do pokoju Suho. Bez większego przemyślenia sprawy, ani tym bardziej, planu zapukałem do drzwi. Nikt mi nie odpowiedział, więc na chama wpieprzyłem się do pomieszczenia. Popatrzyłem przed siebie. Naprzeciwko mnie siedział, a raczej leżał Suho. Na pierwszy rzut oka, widać było, że jest smutny. W przypływie nie znanych mi dotąd emocji, podszedłem do niego i uklęknąłem przed łóżkiem.
-Hej. Coś się stało?- udawałem, że nie widzę, w jakim jest stanie.
-Nie…Po prostu ryczę tak o, bo nie mam co zrobić ze swoim nędznym życiem.
-No weź. Ja do ciebie miło, a ty mi tak odpowiadasz. Aż zaraz zacznę płakać.- udałem, że ocieram łzę.
-Spadaj.
-Nie chcesz, to nie mów, ale potem nie oczekuj, że będę na każde twoje skinienie.- mruknąłem i szykował się do wyjścia.
-Nie idź!- wyszeptał cichutko łapiąc mnie za rękę.
Westchnąłem, ale zostałem i usiadłem obok niego.
-To powiesz mi co się dzieje?
-Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Nie powinienem tego robić. Wstyd mi. Mogłem się ciebie zapytać, czy wyrażasz zgodę, a nie… Przepraszam! Wybaczysz mi kiedyś?- wykrzyczał zatapiając głowę w moich kolanach i przytulając się do nich. Widać było, że żałuje, za to co zrobił. To dobrze. Nie mam żadnych powodów, aby mu nie wybaczyć, skoro wie, że popełnił błąd.
-Okej. Nic się nie stało, tylko następnym razem zapytaj się o zgodę.- podniósł głowę uśmiechnięty.
-Czyli będzie następny raz?- oczy mu się świeciły, tak jak świecą się otaku, gdy wychodzi kolejny odcinek jego ulubionego anime.
-Jak będziesz grzeczny to może…
-A teraz?
-Teraz to jestem zmęczony, więc zmykam do siebie.
-Okej. Przyjdę do ciebie rano. Bądź gotowy.- tego już nie słyszałem, bo zasnąłem w jego bezpiecznych ramionach.

*  *  *

-Tao. Czekaj!- wrzeszczał zdenerwowany Sehun.
-Co znowu?- mruknął znudzony Tao.
-Co znowu!? Co ty sobie wyobrażasz, żeby mówić takie kłamstwa w obecności Luhana?
-Jakie kłamstwa? Przecież ostatnio jeszcze mi mówiłeś, co byś z nim robił, że tak byś pieprzył, że by przez tydzień na tyłku nie mógł usiąść. Myślałem, że dobrze robię mówiąc mu prawdę.
-Czy ty się słyszysz? Kto chciałby, żebyś mu mówił takie rzeczy?-  spytał zdziwiony.
-No nie wiem, ale Kris lubił, jak mówiłem mu takie sprośne rzeczy. Ogółem on lubił jak ja dominowałem… Tęsknię za nim…
-Oj, już…już. Tao, nie rozklejaj się. Chodź pójdziemy do baru. Spijemy się. Wytłumaczysz mi wszystko i spróbujemy temu jakoś zaradzić.
-Okej.- wymruczał zapłakany kolorowo włosy.
            Chłopcy ruszyli do jednego z droższych barów. Gdy byli już w środku, podeszli do lady i zmówili sobie po kolorowym drinku. Rozsiedli się wygodnie przy kanapach, w zacisznym miejscu i zaczęli rozmawiać. Nie zauważyli nawet, jak z jednego drinka zrobił się drugi, a potem trzeci, czwarty i piąty.
-I właśnie mniej więcej dlatego wciąż go kocham.- powiedział Tao pijackim tonem.
-Aha… Rozumiem i chyba nawet wiem co zrobić, żebyście znów byli parą.
-Tak? A co?- ożywił się młodszy.
-Dopij drinka, to ci pokażę.
            Tao bez zastanowienia wlał w siebie napój alkoholowy i wstał od blatu. Zachwiał się i stracił równowagę, ale na szczęście w ostatniej chwili Sehun uratował go przed upadkiem. Starszy przekłada sobie jego rękę przez kark i spokojnie wychodzi z baru.
            Szli ulicą. Niebo było ciemne, prawie tak samo jak morze podczas burzy. Wokół świeciły się białe światła latarni, wskazujące prawidłowy kierunek pijanym wędrowcom. Przyjaciele zataczali się raz z jednego końca krawężnika na drugi, dopóki nie podeszli pod ich szkołę.
-Cieszę się, że mam takiego zajebistego przyjaciela jak ty.- beknął Tao i osunął się pod drzwi.
            Zaalarmowany złym stanem kolegi, Sehun, uklęknął przy nim i sprawdził oddech. Przystawił ucho do jego klatki piersiowej i czekał. Usłyszał miarowy oddech i lekkie pochrapywanie.
-Fajnie… Znaczy zasnął. I co ja mam teraz z tobą zrobić ułomie?- spytał sam siebie i podniósł nieprzytomnego. Przez chwilę trzymał go na baranach, ale stwierdził, że młody może się z niego nieświadomie osunąć i spaść, więc zmienił pozycję. Trzymał go tak jak trzyma się pannę młodą, w trakcie przekraczania progu ich nowego mieszkania.
            Zaniósł go pod same drzwi pokoju Krisa i Luhana, w głowie układając chytry plan zeswatania ich ze sobą. Rzucił nim pod ścianę i mocno zapukał do drzwi. Popatrzył jeszcze na mamroczącego coś Tao i szybko uciekł.

*  *  * 
-Umieram… Umieram… Ratujcie mnie. Jestem zbyt piękny, aby nie żyć! Kris… Kris. Gdzie ty do cholery jesteś?- darł się Tao przez sen.
            Jego głośne jęki obudziły śpiącego za ścianą Krisa. Chłopak wyszedł z pokoju w celu opierniczenia osoby, która nie daje mu spać. Otworzył szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. Może nie było to zbyt miłe, sądząc po stanie w jakim znajdował się jego brat, ale ucieszył się widząc go wołającego jego imię.
-Coś ty sobie znowu zrobił kochanie?- spytał i wniósł brata do pokoju.
            Delikatnie ułożył go na swoim łóżku i poszedł do szafy. Pamiętał, że miał w niej jeszcze jakąś starą piżamę Tao, więc jej poszukał. Z ciuchem w ręku podszedł do śpiącego chłopaka i popatrzył na niego czule. W tej chwili wiedział, że nic poza nim się dla niego nie liczy. Nie obchodziło go zdanie ludzi. nie przejmował się nawet faktem, że ich związek jest kazirodczy. Liczyło się tylko dobro braciszka.
            Rozebrał go ze śmierdzących alkoholem ubrań i przebrał w puchatą piżamkę. Położył go w łóżku i odsunął się na małą odległość.
-Krisiu… kochanie…Przytul mnie…- wyszeptał młodszy i znów odpłynął w świat fantazji.

            Krisowi zmiękło serce, gdy usłyszał to wyznanie. Przez cały ich długi związek nie czuł się tak wspaniale jak w tej chwili. Położył się obok niego i przykrył ich kołdrą. Ostatnie co poczuł, to miękkie rączki tulące jego szyje i ciepły oddech owiewający jego zmęczoną twarz.