piątek, 17 lipca 2015

Nowe Życie HunHan 12 cz.2

NOWE ŻYCIE 12 cz. 2

            Niebo zaczęło ciemnieć. Horyzont zacierał się coraz bardziej, aż nie było go całkowicie widać. Xiumin siedział na dachu, trzymając nogi za balustradą. Miał zamknięte oczy, z których co jakiś czas spływała pojedyncza łza. W normalnych warunkach nie pozwoliłby sobie na łzy, ale tutaj nikt go nie widział. Gdy nie ma postronnych świadków może w końcu być sobą. Nie musi udawać złego na wskroś chłopaka, który sieje postrach i zamęt nawet w tej szkole. Może pokazać jaki jest naprawdę. Od tej strony nie zna go nikt, nawet jego rodzina czy najbliżsi przyjaciele. Tak naprawdę Xiumin w przeszłości był czułym chłopakiem dopóki ktoś mu nie złamał serca.
~ Pięć lat temu ~
            Biegł zatłoczoną ulicą. Mijał ludzi i samochody jadące do nikąd. Spieszył się na spotkanie ze swoim kochankiem. Nie ważne, że miał dwanaście lat, a Henry dwadzieścia trzy, liczyło się uczucie. To właśnie płonące uczucie kazało im się spotykać.
Przemierzał place, aż zobaczył średniej wielkości, nowoczesny budynek. Mieścił się w nim klub nocny. Wszedł do niego bez żadnego problemu, ponieważ bywał tu już na tyle często, że zakolegował się z ochroną.
- Gdzie jest Henry?- spojrzał wymownie na mężczyznę w czerni, pilnującego wejścia.
- W swoim biurze młody. Tylko uważaj, bo szef jest dzisiaj w złym humorze.
            Puścił mu oczka i skierował się we wskazane miejsce. Delikatnie zapukał w drzwi. Usłyszał głuche warknięcie, więc wszedł i od razu podszedł do swojego chłopaka. Z miną zadowolenia, wypisaną na twarzy usiadł na jego biurku, w taki sposób, że nogi zwisały mu po obu stronach mężczyzny.
-Cześć Henrusiu, co słychać? – nachylił się, żeby go pocałować. Niestety jego usta zostały zatrzymane przez dłoń starszego.
-Co…Czemu?
-Posłuchaj uważnie. Nie możemy się już dłużej spotykać.
-Ale… czemu? – w jego oczach pojawiły się łzy.- Czemu już nie chcesz ze mną być?
-Znudziłeś mi się. – powiedział chłodno i zepchnął młodszego z biurka.
-Ale jak to? Mówiłeś że mnie kochasz… i …i, że zawsze będziemy razem.
- Xiumin, nie mam nic do ciebie, ale po prostu znalazłem sobie kogoś nowego. Wiesz przecież, że nie wierzę w miłość. Szukam tylko partnera na jakiś czas.
-Ale ja zrobiłem dla ciebie wszystko. Byłem na każde twoje skinienie. Nawet się z tobą przespałem, a… a ty mnie teraz odrzucasz?
-Jak będziesz dorosły to zrozumiesz. Na świecie nie ma czegoś takiego jak miłość, czy uczucia. To wszystko wymyśliły dzieci, które nie znają życia. Radzę ci zmądrzeć i zrozumieć to, bo to złota zasada związków. A teraz przepraszam, ale się spieszę.- mówiąc to wypchnął Xiumina za drzwi.

~ czasy obecne ~

-Xiumin! Xiumin! No gdzie się podział ten ułom. Przecież mamy razem zrobić prezentację, a on gdzieś uciekł.            
            Suho biegał bo szkole szukając swojego kolegi. Przejrzał już chyba wszystkie możliwe zakamarki, a rudzielca ani śladu. Nie było go w pokoju, ani w stołówce, ani nawet w łazience czy na basenie. Po prostu się rozpłynął. Już wiem, gdzie poszedł. Uśmiechnął się sam do siebie i w mgnieniu oka stał przed wejściem na dach. Otworzył drzwi i to co zobaczył, zmroziło mu krew w żyłach.
-Xiu! Co ty robisz, złaź stamtąd! – krzyczał, coraz bardziej zbliżając się do chłopaka stojącego na krawędzi budynku. – Proszę cię, nie rób nic głupiego.
            Złapał go za rękaw i siłą ściągnął z gzymsu. Upadł wraz z nim kawałek dalej, obejmując go i kołysząc się uspokajająco.
-Przepraszam, ja nie chciałem ci tego powiedzieć, żałuję. Zdenerwowałem się i jakoś tak samo wyszło. Wcale tak nie  myślę.- płakał wtulając głowę w tors Xiumina.
-Czemu płaczesz? – spytał budząc się z letargu, który go ogarnął gdy wspominał dawne czasy.
-Xiu! Jak się cieszę, że nic ci się nie stało.
-A co miałoby mi się stać? – spojrzał niezrozumiale.                                                                       Suho objął mocniej Xiumina i złapał jego twarz w dłonie. Przepraszam. – szepnął i ucałował wargi rudzielca. Ten bez zastanowienia oddał pocałunek zdając sobie sprawę, że nie ważne co zrobi, jego przyjaciel zawsze będzie  przy nim. A może ktoś więcej niż przyjaciel?