Chciałabym zadedykować ten
One Shot mojej (teraz już) byłej klasie. Dziękuję że nie zawsze było kolorowo i
tak w gruncie rzeczy zawsze się godziliśmy. Nie myślałam, że kiedykolwiek to
powiem, ale będzie mi was bardzo brakowało.
NOTHING SPECIAL
Just give me a reason
To keep y heart beating
Don't worry it's safe right here in my arms
As the world falls apart around us
All we can do is hold on, hold on.
To keep y heart beating
Don't worry it's safe right here in my arms
As the world falls apart around us
All we can do is hold on, hold on.
Opowiem wam
teraz moją historię. Nie ma w niej żadnych pościgów, wybuchów, czy innych
kataklizmów. Opisuje ona życie zagubionego chłopaka, który tak naprawdę nie wie
co zrobić ze swoim życiem.
Otóż
urodziłem się w Warszawie. Niedaleko starego miasta. Miałem szczęśliwe
dzieciństwo. Zawsze wszyscy mnie lubili. Nie sprawiałem nauczycielom kłopotów.
Pomagałem w domu, sporadycznie nawet chodziłem do schroniska zajmować się
psami. Bardzo lubię te zwierzęta. Nie są kłamliwe i zawsze znajdą dla ciebie
czas. Z ich pięknych oczek da się wyczytać niemal wszystko. Odkąd pamiętam
chciałem mieć własnego czworonoga, ale młodsza siostra miała alergię, więc nie
miałem takiej szansy.
Moje całe życie było pasmem szczęścia i miłości. Nie było w
nim miejsca na smutek ani inne negatywne emocje, aż do pewnego momentu.
Pamiętam
ten dzień tak, jakby był wczoraj. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, za oknem
rozciągał się widok niczym z disney’owskiej bajki. Przygotowywałem się właśnie do
szkoły. Zaczynałem gimnazjum. No wiecie,
nowy okres w życiu nastolatka, nowi znajomi, nauczyciele i życie. Cieszyłem się jak dziecko. W końcu poznam
swoją klasę, może nawet będę miał dziewczynę wmawiałem sobie.
W drodze do
szkoły jak zwykle zobaczyłem Kacpra. To był mój stary przyjaciel, znamy się od
podstawówki. Może z początku nie było między nami kolorowo, ale z biegiem lat
zostaliśmy najlepszymi kumplami. Przywitałem się z nim i poszliśmy w stronę
nowej szkoły. Podczas spaceru rozmawialiśmy na różne tematy, w tej chwili nawet
nie pamiętam o czym, ale wtedy śmiałem się do rozpuku z jego irracjonalnych
przemyśleń.
Po dłużącym
się w nieskończoność apelu usiadłem w ławce z Kacprem. Razem z naszą nową
wychowawczynią omawialiśmy wspólny wyjazd integracyjny. Planowaliśmy jechać do
Szczecina. Wszystkim bardzo spodobało się miejsce, więc już tydzień później
byliśmy w drodze. Oczywiście podróżowaliśmy autokarem, więc trwało to około
jedenastu godzin.
Wreszcie
podjechaliśmy pod hotel. Miał trzy gwiazdki i usytuowany był w centrum miasta.
Porozchodziliśmy się do swoich pokoi. Z ulgą przyjąłem fakt, że od teraz aż
przez kolejne sześć dni będę mieszkać z Kacprem i dwoma innymi chłopakami.
W pierwszy
dzień naszego wyjazdu udaliśmy się całą klasą na basen. Niestety nie potrafiłem
wtedy pływać, przez co nie wchodziłem nawet do wody. Po prostu odczuwałem lęk,
przed tym żywiołem. Jako jedyny siedziałem na brzegu. Nikt ze mną nie
rozmawiał, a ponadto słyszałem jak szepczą o mnie po kątach. Starałem się tym
nie przejmować, w końcu jeszcze tak naprawdę się nie znaliśmy. Na pewno
jeszcze zmienią o mnie zdanie myślałem, jednak to był dopiero początek
mojego końca.
Przez
następne kilka dni moja sytuacja miała się ku lepszemu. Poznałem nawet Jacka,
Eryka i Tomka. Byli fajni, ale nic więcej. Owszem było z nimi zabawnie, ale nie
czułem się w ich towarzystwie pewnie. Sprawiali wrażenie, jakby mnie czcili i
wywyższali. Byłem ich liderem lub nawet swego rodzaju panem. Nie powiem, było
mi to na rękę.
Ta błoga
relacja trwała nieprzerwanie przez pół roku, jednak czułem że Eryk mi
zazdrości. Przez ten czas odsunąłem się
trwale od Kacpra i mojego dawnego życia. Przestałem się starać. Od tej chwili
moje życie kręciło się wokół ciągłych szamotanin i imprez. Czułem jak z każdym
dniem moje poczucie własnej wartości nieubłaganie niknie. Możecie mówić, że
byłem głupi, że każdy to przechodził, że to tylko hormony. Z perspektywy lat wiem,
że chodziło o coś innego. Miałem lekką depresję, o czym nie wiedziałem. W
najgorszym momencie moi „przyjaciele” odwrócili się ode mnie i zostałem sam.
Wszystko za sprawą Eryka, który nastawił chłopaków przeciwko mnie. Egzystowałem
tak przez kolejne pół roku.
Coś
zmieniło się dopiero w drugiej klasie. Odzyskałem chęć do życia. Pogodziłem się
z Kacprem, to właśnie on wciągnął mnie w nowe znajomości. Zaprzyjaźniłem się z
Victorem, Kamilem, Robertem i Iwo. Chodziliśmy do tej samej klasy. Nasza
szóstka stała się jedną zgraną paczką. Poruszaliśmy się w swoim towarzystwie,
do którego nikt z zewnątrz nie mógł dołączyć. Byłem szczęśliwy. Był tylko jeden
problem – Robert. Czasami miałem wrażenie, że on ma coś nie tak z głową.
Opowiadał nam o swoich podbojach miłosnych. Jak zawsze wszystko koloryzował.
Naciągał fakty i histeryzował, ale lubiłem go. Do pewnego momentu.
Było
deszczowy poranek. Odwołali nam dwie pierwsze lekcje, ale nasza paczka i tak
była w szkole. Usiedliśmy w szatni i wyciągnąłem sok. Wpadliśmy na pomysł, że
zagramy w butelkę. Na pierwszy ogień poszedł Robert. Dostał jakieś w miarę
łatwe pytanie. Zakręcił i wypadło na mnie. Uśmiechnąłem się i rzuciłem mu pewne
siebie spojrzenie. Zadał mi pytanie. Jaka jest twoja orientacja seksualna?
Natychmiastowo moje policzki nabrały rumieńców, a wzrok zaczął biegać. No
nie wstydź się – dopingowali moi przyjaciele. Postanowiłem powiedzieć im
prawdę. Jestem Bi odparłem i patrzyłem na ich zdziwione miny. Tylko
Victor poklepał mnie po plecach, co było dziwne bo zawsze uchodził za najmniej
tolerancyjnego. Reszta chłopaków otrząsnęła się i graliśmy dalej. Były jeszcze
fajne, niekiedy zboczone pytania, ale nic nie przebiło mojego wyznania.
Kilka dni
później, po szkole podeszła do mnie Dominika, koleżanka z klasy. Całkiem ładna.
Kiedyś nawet mi się podobała. Zapytała się czy mam może dzisiaj czas.
Potwierdziłem i dałem się zaprosić na randkę. Potem wszystko potoczyło się
szybko. Chodziliśmy ze sobą. Odsunąłem się od mojej paczki, bo myślałem że mi
zazdroszczą dziewczyny. Cały swój wolny czas poświęcałem Dominice. Byłem
przeszczęśliwy, ale nic nie może trwać wiecznie.
Pewnego
dnia moja ukochana podeszła do mnie i oznajmiła, że między nami koniec.
Starałem się ją przeprosić, pogodzić, ale nic się nie sprawdziło. Ona w jednej
chwili zaprzepaściła te kilka miesięcy, jakie ze sobą byliśmy. Byłem smutny,
zdołowany. Od czasu do czasu miałem myśli samobójcze, ale nigdy nie
wprowadziłem ich w życie. Wmawiałem sobie, że to dlatego, że byłem zbyt leniwy.
Prawda jednak była trochę inna. Cały czas podświadomie wierzyłem, że Dominika
zmądrzeje i jeszcze będziemy razem. Dziwne prawda? Całe moje późniejsze życie
kręciło się wokół niej. Nawet znalazłem sobie dziewczynę, żeby wzbudzić w niej
zazdrość. Głupie prawda?
Miałem
przeraźliwego doła, z którego po raz kolejny wyciągnął mnie Kacper. On i reszta
chłopaków starała się jak mogła poprawić mi humor. Nawet im się to udało. Przez
resztę drugiej klasy nie miałem nikogo, ale za to spędzałem czas ze
przyjaciółmi.
Po
wakacjach przyszedłem do szkoły z nowymi chęciami. Udało mi się nawet odzyskać
Dominikę. Poznałem nowych, fajnych ludzi z równoległej klasy i to z nimi
zacząłem się spotykać. Moja paczka znowu odeszła w kąt. Owszem spędzałem z nimi
czas, ale nie tyle co wcześniej. Zapewne czuli się opuszczeni, tak jak ja
jeszcze przed wakacjami. Niestety tego nie zauważałem.
W ciągu
kolejnego miesiąca wszystko się posypało. Dominika dowiedziała się, że jestem
biseksualny i ze mną zerwała. Pokłóciłem się z równoległą klasą. Spodobał mi
się chłopak, a na dodatek cała moja klasa dowiedziała się o mojej orientacji.
Myślałem że nie mogło być gorzej. Niestety mogło. Robert zaczął się do mnie
przystawiać, kiedy byliśmy sam na sam. Jak tylko mówiłem to Kacprowi, on myślał
że udaję. Zmieniło się to dopiero na jednej z lekcji w-f.
Jak zwykle
przebierałem się w szatni. Cała moja paczka wyszła, został tylko Robert.
Powiedział mi wtedy, że to on rozgadał wszystkim że jestem biseksualny.
Przygwoździł mnie do ściany i zaczął obmacywać. Krzyczał że skoro płeć nie robi
mi różnicy, to dlaczego nie dam mu się przelecieć. Płakałem, wyrywałem się i
próbowałem go odepchnąć. Na moje nieszczęście nie miałem tyle siły, więc
postanowiłem się poddać. Jego usta całowały moją szyję, a ręka zjechała na
krocze i mocno ścisnęła. Pisnąłem przestraszony. Ten dźwięk był bardzo dobrze
słyszalny, więc po chwili do pomieszczenia wbiegł Kacper. Złapał Roberta i
odciągnął go na bok. Skuliłem się i ryczałem. Po chwili do szatni wkroczył
nauczyciel. Wysłał mnie do psychologa szkolnego, a ten znowuż na terapię.
Po
skończeniu terapii czułem się szczęśliwy. W końcu żyłem pełnia życia i pewnie
byłoby tak do teraz gdyby nie docinki i przezwiska ze strony innych uczniów.
Dokuczali mi i nie dawali spokoju. Przez to chodziłem, a właściwie snułem się
po korytarzach do momentu aż Robert odszedł z naszej klasy. Wszyscy się
cieszyli, bo nikt go specjalnie nie lubił. Wszystkich strasznie denerwował, tym
że uważał się za lepszego niż w rzeczywistości był.
Potem moje
życie wróciło do normalności. Nie było więcej żadnych ekscesów. Do końca roku
naprawdę zżyłem się z moją klasą. Teraz żałuję, że nie nastąpiło to wcześniej,
bowiem z większością nie będę miał styczności w przyszłym życiu, chociaż kto
wie?
Dzisiaj
miałem zakończenie roku szkolnego. Myślałem że będę się dobrze trzymał, ale
byłem jedną z pierwszych osób, które się popłakały. Później dołączyła się cała
reszta. Apel był bardzo wzruszający. Po uroczystości, całą klasą poszliśmy do
centrum. To było jedno z naszych fajniejszych wyjść. Oczywiście było trochę
łez, ale i radości.
Pewnie
jesteście ciekawi co z tym chłopakiem, który mi się podobał. Otóż powiedziałem
mu co czuję i od niedawna jesteśmy parą. Nasi znajomi nas zaakceptowali, a
nawet pomagali przejść przez najcięższe chwile. Wierzę że razem z Aleksandrem
(mój nowy chłopak) i moja najukochańszą paczką jestem w stanie osiągnąć bardzo
dużo. To właśnie ci ludzie podnosili mnie na duchu za każdym razem gdy było
naprawdę źle. Chciałbym dalej się z nimi przyjaźnić. Mam płonną nadzieję, że to
nie zmieni.
Brak słów. Piękne na prawdę piękne. Chciałabym powiedzieć coś więcej ale chyba nie dam rady, bo ryczę ;___;
OdpowiedzUsuńNammi