piątek, 16 października 2015

HunHan 14

                                      HUNHAN 14
        

         Przytuliłem się do niego, a on pocałował mnie w szyję. Przylgnąłem do niego jeszcze mocniej i objąłem jego tors nogami. Przewróciliśmy się na łóżko, tak że leżałem pod nim. Było mi coraz goręcej. Napięcie z chwili na chwilę zdawało się rosnąć. Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy się całować. Czułem jego zwinny język gdy wkradał się do moich ust. Westchnąłem. Język obijał się o moje żeby i policzki, tym samym zachęcając mój język do wspólnej zabawy. W przypływie odwagi zacząłem rozpinać jego koszulę. Drżącymi z przejęcia dłońmi rozrywałem małe, przezroczyste guziki, dopóki wszystkie nie toczyły się po posadzce. Nie czekając dłużej, wyciągnąłem ręce i zacząłem przesuwać nimi po jego rozgrzanym torsie. Poznawałem jego ciało na nowo. Wsunąłem palce wskazujące za materiał jego spodni. Czułem jak drgnął nieznacznie i przestał mnie całować.
-Tak pogrywasz Lu?
            Nie wiedziałem czy zrobiłem coś złego, więc spłoniłem się ze wstydu. On skorzystał z okazji, gdy oderwałem się od niego na parę centymetrów, złapał mnie za uda i podniósł do góry. Rozpiła moje spodnie i zsunął je aż do kostek. Wstał z łóżka i całując moją twarz przyszpilił mnie do ściany. Jego siła była tak duża, że powietrze uciekło mi z płuc. Erekcja w moich spodniach powiększyła się niebezpiecznie, więc żeby sobie choć częściowo ulżyć zacząłem się o jego krocze. Puścił moje uda i ściągnął ze mnie sweter. Chłodne powietrze owiało moją delikatną, nagą skórę. Zaczął językiem jeździć po moim brzuch naprzemian liżąc go i całując. Ssał moje sutki do chwili aż nie stwardniały. Uśmiechnął się do mnie drapieżnie i mnie odwrócił. Uderzyłbym miednicą w ścianę, gdyby nie jego ręka masująca wnętrze mojego uda. Drugą ręką złapał obydwa moje nadgarstki i przytrzymał je wysoko nad moją głową. Stałem wypięty w jego kierunku i czekałem na to co mi zgotuje. Wszedł we mnie szybko i bez wcześniejszego przygotowania. Jęknąłem raczej z przyjemności niż z bólu. Owszem, tyłek bolał mnie niemiłosiernie, ale było warto.
            Czułem rozsadzające mnie od środka spełnienie, które prawie mnie dosięgało. No właśnie prawie. Sehun nie pozwalał mi dojść. Przyspieszał i zwalniał, tym samym sprawiając mi słodką torturę.

* * *
-Luluś, chodź ze mną pod prysznic. Proooszę.
-Nie, bo zaraz mamy zajęcie. Nie chcę się na nie spóźnić.
-Pieprzyć zajęcia. No chodź błagam. Co ci szkodzi, i tak musisz wziąć prysznic przed śniadaniem.
-Zgadza się, ale jak pójdę tam z tobą, to tak szybko nie wyjdziemy. Idź już Sehun. – uderzył go w tyłek zrolowanym ręcznikiem.
-No dobrze, ale wieczorem dokończmy to co zaczęliśmy.
-No dobrze, tylko już idź. – wymknąłem się z uścisku.
            Usiadłem na łóżku i ubrałem bokserki. Właśnie miałem znaleźć spodnie, gdy usłyszałem pukanie. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Przede mną stało dwóch chłopców. Starszy i młodszy. Kojarzyłem ich skądś, tylko nie mogłem zrozumieć skąd. Wyższy, ale dalej niższy ode mnie, rzucił mi się z uśmiechem na szyję. Krzyknął, że cieszy się tym spotkanie i że wyprzystojniałem.
-Jo…Johnnie? – spytałem.
-Cieszę się, że mnie pamiętasz Lu. – uciekał się odsuwając ode mnie. – Przeszkadzam? – spytał patrząc na mój tors. Spojrzałem i zrozumiałem się obficie. Cały mój brzuch był w białych, lepkich plamach.
-Znalazłeś chłopaka? – poruszył sugestywnie brwiami.
-Nie mam chłopaka. – odpowiedziałem hardo.
-Aha…- udał zamyślenie – znaczy sam się do tego doprowadziłeś? – zaśmiał się.
            Po chwili jego młodszy brat Kyle przytulił się do niego i ugryzł w szyję. Usłyszałem ciche warknięcie i odwróciłem głowę. Nie chcę oglądać jak siedmiolatek gryzie dziesięcioletniego chłopa.
-Co was tu sprowadza? – spytałem chcąc zmienić niewygodny temat.
-Przeprowadziliśmy się tu i przyszliśmy w odwiedziny.
-Skąd wiecie, że tu jestem – nawet ja nie wiem gdzie się znajduję.
-Moja dziewczyna mi powiedziała.
            Zdziwiłem się,  w końcu myślałem, że Johnnie jest gejem.
-Jest tutejszą dyrektorką.
-Margaret jest twoją dziewczyną!? Przecież ona jest sta…- ugryzłem się w język.
-Stara? Tylko tak wygląda. W rzeczywistości ma 26 lat.
-Co nie zmienia faktu, że 9 lat to duża różnica.
-Lubię seks ze starszymi.- mruknął. Zauważyłem że Kyle popatrzył zdenerwowany na brata. Od razu było widać, że nie darzy Margaret zbytnią sympatią.
* * *
            Słyszałem jak Sehun wyszedł z łazienki. Był owinięty w pasie białym, puchatym ręcznikiem. Napiął mięśnie, gdy zobaczył naszych gości. Zrobił to w tak groźny, ale za razem seksowny sposób, że zaschło mi w ustach. Tak. Teraz miałem na niego ochotę…
-Sehun, to jest Johnnie i jego młodszy brat Kyle.- odwróciłem głowę od jego ponętnego brzucha.
-Wiem. Znam tego skurwiela.
-Witaj  Sehun. Jak ja cię dawno nie widziałem. Co tam u twojego ojca? – spytał z uśmiechem.
            Sehun poczerwieniał i warknął. Udało mi się ich rozdzielić w ostatniej chwili, bo mój chłopak już chciał pobić Johnniego. Odetchnąłem i spytałem:
-To wy się znacie?
-Niestety. – powiedzieli razem.
-Nie powtarzaj po mnie.- znowu zgodnie.
-Sam po mnie nie powtarzaj!– krzyknęli jednocześnie.
-Chłopcy spokojnie. Powiecie mi co się stało?
-Nie ma do czego wracać. -krzyknęli i spojrzeli po sobie z nienawiścią. Johnnie wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, a Sehun wbiegł do łazienki.
            Zostałem w pokoju sam na sam z Kylem.
-Powiesz mi co się między nimi działo? – spytałem bo ciekawość nie dawała mi spokoju. –Zachowują się jakby się szczerze nienawidzili.
-Hmm…Okej. – zaśmiał się.
            Młodszy usiadł na łóżku i podciągnął nogi pod klatkę piersiową. Zrobiłem podobnie, tylko usiadłem na fotelu nie daleko.
-Pamiętasz jak się spotkaliśy po raz pierwszy?
-Nom, wyglądałeś zdecydowanie gorzej niż teraz. Byłeś smutny i zmartwiony, a teraz zachowujesz się zdecydowanie lepiej.- pochwaliłem go.
-Otóż chwilkę za nim poznałeś mojego brata, miał klienta, z którym bardzo często się spotykał. Z resztą dostawał od niego bardzo dużo pieniędzy, przez co potem było nas stać na tą wyprowadzkę.
-Nie rozumiem. A co to ma wspólnego z Sehunem?
-Nie przerywaj mi. Jeszcze do tego nie doszedłem.- skarcił mnie.
-Tym klientem był ojciec Sehuna.
-Cooo!?
-To co słyszysz Luluś.
-Ale jak to się mogło wydarzyć?
-No po prostu. Starszy chciał poruchać, to wynajął Johnniego. Proste, prawda?
-Czemu mówisz o tym tak spokojnie?
-A co mam płakać? Przecież to już przeszłość. Po co się tym zadręczać? Przeszłości się nie zmieni.
-No niby masz rację. Już rozumiem nienawiść Sehuna.
-A, poczekaj. To jeszcze nie koniec. Gdy jego matka dowiedziała się o zdradzie, to zarządała rozwodu, do którego zresztą doszło nie dawno.
-To dlatego Hunnie jest tak wrażliwy, jeżeli rozmawia się i jego rodzicach.
-Po tym wszystkim jego ojciec dalej spotkał się z Johnnim, dopóki mój brat nie poznał ciebie.
-Co to miało ze sobą wspólnego?
-Idiota! Nawet ja widzę, że on coś do ciebie czuł i nadal czuje.- zaschło mi w ustach.
-Przecież się przeprowadził, zerwał ze mną.
-Musiał to zrobić. Inaczej by go zabili. To dlatego się przeprowadziliśmy, aby odciąc się od tych ludzi.
-Nie chcę być nie miły, ale dlaczego wróciliście?
-Bo Johnnie poznał tą całą Margaret, ale tak naprawdę dalej jest w tobie zadurzony.
-To nie prawda! Johnnie jest z Margaret, a ja jestem z Sehunem. Nie zmienię tego, bo go kocham.
-Wiesz że to prawda. Wiem że dalej czujesz coś do niego. Kochasz go.- zarumieniłem się .
-Proszę cię żebyś wyszedł. Nie chcę słuchać twoich fałszywych wywodów, na tematy które nawet cię nie dotyczą.
-Jak chcesz, ale ja i tak wiem swoje. –wyszedł uśmiechając się do mnie z wyższością.
            Westchnąłem i przetarłem oczy ręką. Przez te jego głupie domysły byłem cały spięty. Musiałem się ich jakoś stąd pozbyć, aby nie przeszkadzali mi w moim nowym związku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz